GŁUPI MA SZCZĘŚCIE, BO TAK

Zdarza mi się niekiedy spotkać dawno nie widzianego znajomego i odkryć, że powodzi mu się w życiu doskonale, choć w szkole kiepsko mu szło, nauczyciele czarno malowali jego przyszłość, i ogólnie intelektem nie błyszczał. Na przemian podziwiam, zazdroszczę i czasem czuję niepokój: po co ja się tyle uczyłam, czytałam, skoro do szczęścia, ani do dobrobytu to niepotrzebne.
Czy naprawdę głupi ma więcej szczęścia, bo działa, zamiast myśleć? Może głupoty trzeba, żeby odważnie żyć, nie rozważać, nie analizować i broń boże nie planować? Od wieków głupota była wychwalana i równo stawiana z dobrocią (teraz naiwność jest wyśmiewana). Mądrale orali w pocie czoła ojcowski grunt, a głupi Jasiek pokonywał smoka i zdobywał zamek z królewną na dokładkę. Oczywiście, gdy już zasiadł na tronie, przypuszczalnie kompletował wokół siebie doradców, ale, jak głoszą legendy rządził mądrze i sprawiedliwie. Podobną karierę zrobił biblijny Józef, który został sprzedany przez starszych braci na niewolnika, a skończył jako prawa ręka faraona.
Myślałam sobie o tym głupim Jaśku (czy Maćku, czy Józiu) i wyszło mi, że on:
  • kieruje się sercem, a nie chęcią zysku, nie kalkuluje, co mu się bardziej opłaca,
  • nie kierują nim niskie pobudki, jak chęć zemsty, czy potrzeba popisania się przed innymi,
  • żaden smok, wszystkowiedząca, przydrożna gaduła, ani ponętna księżniczka nie są w stanie odciągnąć go od raz obranego celu,
  • ma poczucie humoru,
  • bezinteresownie pomaga spotkanym po drodze biednym zwierzakom, a te odwdzięczają mu się wtedy, gdy najbardziej tej pomocy potrzebuje,
  • nie chowa urazy do starszych, przemądrzałych braci.

Komentarze