ZAPLANOWAĆ LUZACKĄ GODZINĘ


Uwielbiam wszystko, co związane z „zarządzaniem” czasu, z planami, celami, postanowieniami noworocznymi. Mogę śmiało przyznać, że ten temat przerabiam niemal zawodowo, przetestowałam różne sposoby „planowań” protestuję jednak przeciwko maniactwu. Planowanie każdej godziny dnia i wpisywanie w kalendarz każdej czynności nie sprawi, że więcej i lepiej będziemy pracować;).

Byłam kiedyś na szkoleniu, gdzie trener pokazywał na przykładzie swojego planu dnia, jak planować… była tam zaznaczona godzina na nasze szkolenie, czas na kolejne zajęcia, czas na rozmowę, czas na obiad, wreszcie czas na zwiedzanie Poznania i dokładna godzina powrotu do hotelu oraz czas na przygotowanie do jutrzejszych zajęć i … relaks. Facet zaplanował sobie kiedy i jak długo będzie się wyluzowywał.

Cele i zadania maja służyć określeniu tego, co jest dla nas najważniejsze i czemu najbardziej warto poświęcić czas. Odhaczanie sprawia czystą przyjemność, dobrze jest, więc robić listę nie od myślnika, a od kwadracików.

Moim pierwszym sposobem na planowanie był sposób z książeczki: Mój najlepszy rok” Dżizss.. traktowałam to jak Biblie, czytałam setki razy, po latach używania ani jedna kartka nie ostała się bez gryzmołów, większość z nich lata sobie luzem pomiędzy pomiętą okładką. Sposób autorki składał się z 10 elementów:

1. Wypunktować sukcesy

2. Wyliczyć porażki

3. Zrobić listę wniosków płynących z powyższego, refleksji nad tym, co doprowadziło do tych sukcesów i klęsk

4. Wybrać z tego trzy najważniejsze nauki na przyszłość.

5. Określić swoje role w życiu (koniecznie 8!)

6. Stworzyć listę tego, co nas nakręca i motywuje do zwlekania się rano z łóżka (nie chodzi o kawę, ani budzik, tylko np. miłość, chęć rozwoju, piękno itp.)

7. Połączyć role z motywatorami i odkryć, że się pięknie ze sobą zazębiają. Następnie dać sobie punkty za spełnianie każdej roli od 1-10. Po wrzuceniu w wykres kolowy pięknie wychodzi nad którą z ról trzeba będzie popracować.

8. Ustalić obszary i cele nadrzędne dla poszczególnych ról, np. obszarem dla roli matka jest czas spędzany z dzieckiem, jego bezpieczeństwo, rozwój, a dla roli pracownik obszarem są zakresy obowiązków, nauka itp.

9. Spisać wszystkie możliwe cele do każdej z ról, wszystko co tylko przychodzi do głowy. Cele musza spełniać wymagania, być realne, określone w czasie, pozytywne, ekscytujące, bla, bla, wiadomo.

10. Wybrać 10, koniecznie 10 najważniejszych celów, ze szczególnym uwzględnieniem kulejącej roli (pkt. 7), spisać na pięknym papierze, dorzucić do tego złote myśli z pkt. 4 i gotowe.

Pisałam z pamięci, możliwe że conienieco poprzekręcałam, ale zachowałam sens, z którego wynika, że trzeba się nieźle namachać, zanim zacznie się cos robić.

Stosowałam „najlepszy rok” przez kilka lat i nie udało mi się nigdy osiągnąć celów, które wyznaczałam ta metodą. Cele zwykle były wydumane, mało mnie kręciły i zazwyczaj odpowiadały na pytanie: co powinnam była zrobić, niż: co chcę.

Żeby dobrze wyznaczyć cel, trzeba wpierw dobrze poznać siebie, swoje potrzeby. Przez kilka lat moim celem było zacząć jeździć samochodem. Bo przecież wszyscy jeżdżą. Leżało to w mojej głowie i truło mi myśli. Taki cel, takie zaległości! Miałam ciągle żal do siebie, że nic z tym nie robię. Wreszcie zaczęłam zastanawiać się, czy ja naprawdę tego chce i po co mi to? Przecież są autobusy, pociągi, samoloty, a do pracy idę pieszo. Samochód to nieustające koszty i powód do trosk, o parking, o benzynę, o naprawy, o ubezpieczenie. To raczej nie dla mnie.

Zaczęłam przyglądać się swoim własnym problemom, zwykle problemem jest to, co najbardziej gniecie w mózgu. To o czym najwięcej się myśli, nie jest trudne do rozpoznania. Potem zrobiłam długą listę czynności, które z pewnością pogłębią problem. Odwróciłam znaczenie i już miałam gotowe cele i plany. I w zależności od skali problemu, wiedziałam, które cele są najważniejsze i od których zadań zacząć.

To było prostsze i minimalniejesze w użyciu

Przykład:

1.Przygnębia mnie to, że mam w domu straszny bałagan. (uwaga, sam bałagan to nie problem, można przecież lubić życie w bałaganie, problemem jest złe samopoczucie bałaganem wywołane)

2. Bałagan będzie większy, jeśli po obiedzie zostawię brudne talerze na stole, rzucę na fotel zdjęte ubrania, wzruszę ramionami na widok ubłoconych buciorów, itd.

3. Należy zmywać po obiedzie, wkładać ubrania do szafy, wycierać brud i plamy bezpośrednio po ich powstaniu.

Albo:

1. Jestem niewyspana i brakuje mi energii do pracy.

2. Piwne imprezy do rana, papierosy, gapienie się w telewizor do 2 nad ranem, obżeranie się śmieciowym żarciem, okupowanie kanapy przez większość dnia (uwaga, to tylko przykład, ja tak nie robię!),

3. Pić dużo wody, oddychać tlenem, żreć owoce i warzywa, biegać i dużo ruszać na świeżym powietrzu.

Większości problemów nie trzeba spisywać, wystarczy zrobić sobie wywiad w głowie, np.: boli mnie ząb, będzie bolał jeszcze bardziej, jeśli zeżrę czekoladę i pójdę spać, alors: musze umyć zęby i pędzić do dentysty.

Myślenie o tym, co spotęguję problem jest łatwiejsze i wyzwala większą kreatywność. Samo „suche” wymyślanie rozwiązań jest mniej ekscytujące i może spowodować trafienie kulą w płot. Pisanie czarnego scenariusza może być nawet zabawne, zwłaszcza, jeśli się trochę poprzesadza.

Ekscytujący plan chętniej się realizuje. A potem, bez planowania, spontanicznie nadchodzi czas na luzikJ

Komentarze

  1. Każdy ma co innego. Ale w sumie to samo. Z bałaganem to przez minimalizm chcesz osiągnąć sukces.
    Rozplanowanie jest dobre dla ludzi, których ogarnia paraliż, że coś mają zrobić w jakiejś perspektywie i nie ogarniają tego. Wyznaczenie sobie czasu na bumelanctwo - całkiem spora rzesza ludzi, nie potrafi przeprowadzić określonych działań w określonym czasie i ich praca jest rozciągnięta w czasie dotyczy to głównie pracoholików i ultraleserów (ciekawe, nie? :D
    Ważne, by robić... a potem byle do przodu i z głową. Nie te, to inne rzeczy będą miały nas martwić ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. no i właśnie dlatego tak obsesyjnie wszystko planuję:)) Mnie ogrania paraliż i często nie wiem od czago zacząć. Nigdy, przenigdy nie potrafie ocenić czasu, ile zajmie mi jakas robota, nie czuje presji nie zrobienia czegoś... tragedia. Dlatego planowanie pomaga mi uporac się z bałaganem.
    Sukces polega na tym, że dzięki temu wyrabiają mi się niekiedy dobre nawyki, a wtedy "szoruje podłogę" bez ujmowania tego w planie dnia

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz