NIECH ŻYJE PRALKA




Ostatnio podczas babskich zlotów coraz częściej narzekamy na torebki, w których zamki odpadają tydzień po zakupie, na szałowe bluzeczki, których rękawy mechacą się i rozciągają po dwóch praniach, na prujące się sweterki, kurtki, na obcasy, które ścinają się już po pierwszym spacerze itp., itd. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że producenci specjalnie postarzają produkt, tylko po to, żebyśmy kupowali, zużywali i dalej: kupowali, kupowali. Do pewnego momentu może być to sympatyczne, każda kobieta zna to cudowne uczucie, gdy: och jej… zniszczyły się pantofelki, ja po prostu MUSZĘ kupić sobie nowe! Mnie sama wręcz kręci widok totalnie zniszczonej rzeczy, którą natychmiast należy unicestwić, bo już do NICZEGO się nie nadaje, a na jej miejsce kupić nową. Bo nowa na pewno będzie lepsza! Tak myślę, takie myślenie zostało mi wprogramowane i bywa, że nawet w to wierzę.

Niestety nie mogę pozbyć się myśli o tych wszystkich tonach, mega-giga tonach odpadów.

Sztuczne postarzanie przedmiotów powinno być uważane za zbrodnie przeciwko ludzkości, bo tylko sami sobie robimy psikusa, że zawalamy Ziemię odpadami. Już teraz, co 5-7 lat wymieniamy RTV i AGD, czyli o połowę szybciej niż kilkanaście lat temu. Komputery średnio zmieniamy co 3 lata, a telefony komórkowe – co półtora. Każdego roku Polacy kupują około 45 tysięcy ton nowych urządzeń elektrycznych, a stare trafiły na śmietnik! Zepsutych rzeczy nawet nie warto naprawiać! Gdy zepsuła nam się 5-letnia pralka (chwilkę po upłynięciu terminu gwarancji, a jakże) próbowaliśmy ją dzielnie reanimować. Przychodzili rozmaici majsterklepki, fachmani, szpece i golili z nas aż miło za stukanie narzędziem w bęben i zapewnianie, że to była nieprawdopodobnie skomplikowana naprawa. Gdy trzeci z rzędu pan Zdzisio uwalił mi błotem łazienkę i autorytatywnie stwierdził, że teraz to już tylko muszę dokupić całe wnętrze pralki i urządzenie będzie działać, podjęliśmy trudną decyzje o nieprzedłużaniu cierpienia naszego automatu. Wymieniliśmy pięcioletniego grata na nowy, z góry podejmując decyzję o jej nienaprawianiu. Co stało się ze starym gratem? Sklep zapewnił nas, że urządzenie przejdzie pełny cykl recyklingu, bo taka jest polityka tej firmy. Ok, wierzę w to, bo bardzo chcę, żeby tak właśnie było. Niestety aż 40 % zaświadczeń o dokonanej zbiórce i recyklingu zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego w Polsce jest fałszywych!

Nasz minister środowiska zaproponował dwa lata temu, aby UE opracowała przepisy zmuszające firmy do wytwarzania "długowiecznego" sprzętu”, co moim zdaniem świadczy, że obecnie firmy „legalnie” swoje produkty postarzają. Od lutego przyszłego roku mają być nieco bardziej zaostrzone przepisy dotyczące recyklingu, w skrócie każda wytworzona pralka będzie śledzona od „urodzenia”, a ż do „śmierci”. Naiwnie myślałam, że taki elektroniczny system „obrączek” już istnieje, ale to by było zbyt piękne.

Prawda jest taka, że toniemy w śmieciach, można nawet stwierdzić my mieszkamy w śmieciach! Wystarczy się odrobinę rozejrzeć po pokoju, pootwierać szuflady, zerknąć do pawlacza, do piwnicy, na strych … (jeśli ktoś ma). Na ulicach walają się śmieci, z kubłów wysypują się śmieci, śpimy w zagraconych sypialniach, gotujemy w zagraconych niepotrzebnym sprzętem kuchniach, a nasze dzieci biegają po kolana zanurzone w kilogramy plastikowych, niepotrzebnych zabawek.

Zwiedziłam kilka razy wysypisko odpadów komunalnych. Widok i wrażenia piorunujące. Olbrzymi teren w całości, w trzech wymiarach wypełniony śmieciami najróżniejszymi. Ciężarówy dowożące towar jeżdżą nieprzerwanym strumieniem i dowalają do tej kupy zużyte zdobycze cywilizacji. Po śmieciach jeżdżą olbrzymie samochody ugniatające. Gdyby tego nie robiły, wiele lat temu zabrakłoby miejsca na składowanie. Ubijanie śmieci na miazgę jest skuteczne, niestety nie da się ubić zakręconej butelki plastikowej. Po całym tym terenie chodzą ludzie i kontrolują, czy w tej cuchnącej masie nie tworzy się metan. Inni, segregują co się da, śmierdząca robota, ale czasem można znaleźć skarb. A nad tym wszystkim unoszą się gigantyczne stada mew i gawronów. Kochane ptaki, wyświadczają tym wielką przysługę ludziom. Mam ogromny szacunek do zawodu tzw. „śmieciarza”. Moim zdaniem ich praca jest ważniejsza niże praca lekarza.

Komentarze

  1. komunizm wychowal ludzi . i dlatego teraz kazdy chce miec wszystko. ludzie czuja sie lepsi kiedy maja nowy samochod, wielki dom, czy mnostwo ciuchow. nawet gdy chodzi sie na rozmowy kwalifikacyjne pracodawcy oczekuja zbyt wiele .. kobiety wygladaja jak lalki barbie a facetom w glowach sie przewraca bo nie nauczeni sa odpowiedzialnosci za rodzine. stad te wszystkie rozwody ,porzucane dzieci, zdrady.. swiat sie zmienil na gorsze. domy otacza jak najwiecej asfaltu a kwiatki to najlepiej w samych doniczkach.a w niedziele do marketu zamiast na spacer po lesie. i 'rosnie' tyle graciarstwa w domach..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. poruszasz bardzo głęboki temat, ale zgadzam się całkowicie. Dlatego wierzę, że w minimaliźmie jest ratunek. Bo inaczej utoniemy w różowym szajsie.

      Usuń

Prześlij komentarz