EURO 2012 POZNAŃ

Wrzucam serię koszmarnych, poruszonych, nieudanych, niewyraźnych zdjęć, na jakie z pewnością to miasto i ta impreza nie zasłużyły. Było fajnie. Żałuję, ze nie mogłam aktywniej w tym uczestniczyć. Piłka nożna nie interesuje mnie, chyba, że sama mogę ją kopnąć i poturlać, ale to nieistotny szczegół. Przez krótką chwilę czułam się jak mieszkanka dużego, europejskiego miasta i to było: radosne, energetyczne i podniecające.





Włosi sprzedawali na rynku gadżety swoich drużyn, Irlandczycy podobno wytłukli wszystkie szklane kufle w pubach, a Chorwaci integrowali się z kim popadnie. Nie mam pojęcia komu kibicowali Poznaniacy, chyba wszystkim jednocześnie. Widziałam parę, w której ona umalowana była po włosku, on po chorwacku. Uwielbiam takie gesty.




Na rynku walały się tony śmieci, a tramwaje „skakały” razem z kolorowym, wrzeszczącym w trzech językach wnętrzem.


Lubię to. Niechby tak było w każdy weekend :)








Komentarze