CSIO na Woli w Poznaniu, czerwiec 2011

Co za ulga, co za szczęście, Międzynarodowe Zawody w skokach w Poznaniu są i maja się coraz lepiej. Czerwcowe, na Woli, nie ważne czy amatorskie, czy międzynarodowe są od lat moimi ukochanymi! Można podziwiać konie pod gołym niebem, w temperaturze odpowiedniej dla homo sapiensa i equusa;) 


Zawody zostały reaktywowane ku pamięci naszego wice prezydenta. Pan Maciej Frankiewicz kochał konie i sport, trudno o wybór lepszego patrona nad zawodami.


Zawody otworzył w tym roku nasz prezydent Ryszard Grobelny z panią Joanną Frankiewicz. Mnóstwo atrakcji było dla dzieci, malowanie buziek, pogadanki z policją, jazda konna, konkursy itd. i wszystko za darmo. 


Oczywiście na zawodach startowali przede wszystkim polscy zawodnicy, bo mieli najbliżej. Każdy zawodnik musi przecież na zawody przytaszczyć na własny koszt swojego konia, a to nie jest takie proste. Sport jest bardzo drogi i jak dla mnie, laika, mało opłacalny. Koniki kosztują, ich obsługa jeszcze bardziej, a nagrody, w porównaniu z gażami tenisistów, są symboliczne. W tym roku zwycięzca Grand Prix otrzymał 6 tys. euro. Bardziej zachęcające są chyba punkty zdobywane do rankingu, duża ich ilość pozwala zawodnikom uczestniczyć w fajniejszych zawodach.
W zawodach uczestniczył nawet fantastyczny jeździec z Arabii Saudyjskiej Abdu-llaha Al Sharbatla! Aktualny vice mistrz świata! Dech zapierało gdy śmigał przez przeszkody. Ach, no bo co jak nie konie i miłość do nich łączy Polaków i Arabów? 



Ułani to podstawa poznańskich imprez konnych. Są fantastyczni. Przywołują obrazy sprzed niemal stu lat. No i te ich szarże, sztuczki z szablami i szpadami, ciarki przechodzą. Gdy padają komendy "tnij", wśród publiczności zawsze pojawia się wesołek, który dopowiada: "no i lecą łby". Ano, bo leciały.


Konna policja. Uwielbiam. Ich konie to są, ja pierdziu, najdzielniejsze equusy na całym świecie. Ogień, woda, huk wystrzału, napierający tłum, dla tych koni to luzik. W tym roku poznańskie dzieciaki, czyli małe pyrki zostały na ten temat pouczone.


Znowu ułani, drodzy, kochani. Poznań byłby bez tych facetów niepełny.


Szarża !
W pułku są same kasztanki. Mus!


Pułkowi przewodził oczywiście mały foksterierek. Na zawodach konnych to podstawa, niektóre psiaki potrafią przechodzić przez przeszkody równie dobrze, co konie.


No i ciach.


Za co jeszcze kocham ten sport? Bo nie stawia żadnych barier. Kobiety, mężczyźni, starcy, młodziki, wszyscy mają równe szanse. Jedynie bardzo młodzi zawodnicy startują oddzielnie, często na niższych koniach, co oczywiście nie ujmuje im w żaden sposób. Kuce z sześciolatkami na grzbiecie są równie, lub nawet mocniej oklaskiwani, co 170 cm. rumaki zł jeźdźcy w wieku od 21 do np. 71 lat.


Na trybunach słyszałam, jak ludzie telefonicznie powiadamiali swoje rodziny i znajomych, że na Woli są super rozrywki i że muszą koniecznie przyjechać. No i pewnie. 


W przerwie udało mi się pogłaskać kilku zawodników. Co za cuda! Niektórzy podobno gryźli, ale dla mnie wszyscy byli mili. Jeden z zawodników co prawda usiłował połknąć moją rękę, ale z nadmiaru emocji miał prawo do uznania ją za marchewkę lub kostkę cukru. Pięknym koniom wiele się wybacza.


Przy barierkach czułam ten boski zapach, oj czułam.


Fantastyczne jest też to, że na trybunach siedzą obok siebie zwyczajni kibole, jak ja, zawodnicy, właściciele i prawdziwi koniarze. Można sobie w trakcie podziwiania skoków posłuchać gdzie zdobyć najlepszą paszę i jak ją wymieszać, żeby na zdrowie konika szła. I to w różnych językach. Pycha. 


No i cudowne jest to, że na zawodach można siedzieć osiem godzin i nawet tego nie zauważyć.

Komentarze