BABCIA

Pora ku temu odpowiednia, bo Święto Zmarłych, bo czas zadumy, wspomnień - tekst stary jak świat, ale teraz bliższy mi niż kiedyś, niestety...

Mam 75 lat. Spędzam swój dzień w domu. Córka z zięciem każą mi wychodzić na podwórko. Mówią: mama musi mieć ruch i świeże powietrze. No to wybieram się do sklepu. Idę powoli, w płucach mnie gniecie, serce wali jak oszalałe. Zatrzymam się na chwilkę to nogi zaczną boleć. Jestem już w sklepie. Znowu na półkach poprzestawiane. Nie wiem gdzie jest ser. Błąkam się bezradnie, zahaczyłam torbą o półkę i rrrymmms... spadły puszki z grochem. Ktoś podbiega sprząta. Wszyscy na mnie patrzą. Proszę sprzedawczynię żeby znalazła mi ten ser. A ona pędzi jak fryga na drugą stronę sklepu i pokazuje: to tu. Wreszcie mam wszystko, dowlokłam się do kasy. Pik, pik, pik - kasjerka wbija na kasę to co kupiłam. Czternaście złotych i dwadzieścia groszy - mówi. Wyjmuję portmonetkę, ręce mi drżą gdy szukam drobnych. Kolejka za mną syka i cmoka, a ja mam artretyzm, nie mogę uchwycić w palce pieniążka. Dziś obiecałam córce, że ją odwiedzę. A to trzeba w tramwaj wsiąść. Boję się że pomylę numery, niezbyt dobrze widzę. Na szczęście na przystanku stoi chłopak, pytam go dla pewności. Wdrapać się do tramwaju trudno. Tak wysoko są te schodki. W środku wszystkie miejsca zajęte. Wstydzę się stanąć nad kimś siedzącym, bo pomyśli, że specjalnie tak robię, żeby wstał. A ja się boję, że jak tramwaj ruszy i szarpnie, to się przewrócę. Ktoś jednak wstaje i ustępuje mi miejsca. Cicho dziękuję, bo ten ktoś zrobił to niechętnie. Córka śmieje się z moich przygód. Mówi: o mama świetnie dziś wygląda! Pewnie te wszystkie choroby to przesada. A mnie naprawdę boli. Lekarka wysłała mnie na badania. Wynikało z nich, że właściwie to jestem zdrowa, tylko wiek już robi swoje. Ja nie rozumiem. Jak to jest? Jeszcze niedawno byłam taka silna i sprawna, nosiłam zakupy, gotowałam obiady, myłam, szorowałam, prałam i tak ciągle. Dzień w dzień na nogach. I odwiedzałam się z przyjaciółkami, czasem szłyśmy do kina, albo na spacer. I byłam wesoła. A teraz nie mam siły. Jem głównie chleb i ser, bo nie udźwignę większej siatki, a wyprawa do sklepu raz dziennie to dla mnie i tak dużo. Dlaczego lekarze twierdzą, że w moim wieku choroba to nie jest choroba tylko wiek? Pewnie nie chce im się leczyć takiej staruchy. Nie warto, przecież i tak niedługo umrę. Córka krzyczy na mnie gdy tak mówię. Ona chyba chce mi wmówić, że będę wiecznie żyła. A przecież ja wiem, że to już niebawem. Tak bardzo chciałabym z kimś o tym porozmawiać, ale jak i z kim? Córka w ogóle nie chce mówić o śmierci, a moja jedyna, pozostała przy życiu koleżanka wierzy, że tabletki, kuracje i nowoczesna medycyna będą wydłużać jej życie w nieskończoność. A ja chcę się przygotować, może spotkam tam mojego męża i siostry, a może nie? Przestałam chodzić do kościoła, bo już nie daję rady usiedzieć całej godziny na twardej ławie. Słucham Mszy w radio. Tak pięknie się modlą i śpiewają, nucę czasem z nimi i wychodzi z tego starczy skrzek. W radio mówią też o księdzu, który pił, kradł i krzywdził dzieci. No więc może oni wszyscy się mylą? Może po śmierci nic nie ma? Modlę się więc, żeby jednak Kościół miał rację. Ciężko jest żyć staruszce. Zięć namawia mnie żebym kupiła sobie wideo i oglądała dobre filmy. Mama ma tyle czasu - mówi - i zamiast obejżeć coś wartościowego, gapi się w te idiotyczne seriale argentyńskie. Ano gapię się, bo je bardzo lubię. Tyle tam pięknych, ślicznie ubranych kobiet. I jak która ma dobre serce, to zawsze na końcu zostanie wynagrodzona. Wyjdzie za ukochanego mężczyznę i będzie z nim żyła długo, szczęśliwie i bogato. A złą kobietę na pewno spotka kara. I tak powinno być w prawdziwym życiu. Lubię sobie wyobrażać że znów jestem młoda, piękna i zdobywam serce pięknego chłopaka. Zamieniam się na rolę z główną bohaterką i jest mi wtedy tak dobrze! Nie, nie chcę innych filmów, a wideo i tak nie umiem obsłużyć. Zostawcie mnie w spokoju! Oj! Ja tu sobie marzę, a to czas na pastylki - codziennie po 20 ich łykam. I tak do końca życia. Jakie ono krótkie. Przecież tak niedawno jeszcze myślałam, że zdąrzę jeszcze tyyle zrobić, zwiedzić, poznać. A tu nic. Jeszcze żyję, ale niewiele już na tym świecie zdziałam. Tylko czekam...

Komentarze

Prześlij komentarz