Dziś
mam dzień, w którym zazdroszczę obrzydliwie bogatym i nie chce mi się z
tego spowiadać. Dziś wątpię w cudowne mądrości, wyprodukowane przez
mniej zamożnych, w celu poprawienia sobie ego. Dziś pragnę luksusu, choć
jednocześnie nie zdradzam idei minimalizmu. Choć nie potrzebuję i nie
chcę 100 par butów, to szaleńczo pragnę jednej pary, która będzie
obłędnie piękna, wygodna i solidna.
A teraz wredna obalanka zasad umiaru i szczęścia w pokorze.
1. Pamiętaj o umiarze – im mniej posiadasz, tym bardziej wolna jest twoja dusza.
Wolna
dusza to taka, która mieszka w wolnym ciele. Bo co mi z tego, że mój
duch ma super niesamowite pomysły, skoro z braku kasy nie mogę ich
realizować? Co mi po wolnej duszy, skoro ciało jest zmęczone pracą,
której efektów nie widzę. Co mi po medytacjach, skoro zwyczajnie, po
ludzku wolałabym uwalić się w dizajnerskim kostiumie na prywatnej plaży.
Fajnie jest bujać w obłokach, ale raz na jakiś czas ma się też ochotę
zdobyć przestrzeń w zgodzie z prawami fizyki: własną wypasioną bryką lub
samolotem w klasie delux.
2. Życie samo w sobie jest bogactwem – ciesz się nim, bo jedna chwila może być cenniejsza niż kilogram złota.
O
tak, z pewnością życie jest cudem wspaniałym i bezcennym. Ale pod
warunkiem, że brzusio pełne, zdrowie dopisuje, przyszłość jest w miarę
stabilna, a ludzie wokół żyją na mniej więcej podobnym poziomie.
3. Szczęście jest dostępne dla każdego, niezależnie od zasobności portfela.
Oczywiście,
że tak, jednak śmiem wątpić w pełnię szczęścia osoby, który nie ma kasy
na wakacje, za to wie, że wszyscy znajomi jeżdżą i doskonale się bawią.
A już bankowo nie wierzę w życiowa radochę osób, które żyją z dnia na
dzień i obserwują nędzę swoich dzieci.
4. Najbogatszym człowiekiem jest ten, kto niewiele posiada, a jednocześnie potrafi wiele dać innym ludziom.
No
brzmi przepięknie i przecudnie, ale gdybym była skrajnie biedna,
wolałabym otrzymać konkretnie pomocną dłoń od Dominiki Kulczyk, niż być
miło i serdecznie pogłaskana przez pomocną dłoń, równie biednej
sąsiadki.
5. Po śmierci nie będziesz mógł zabrać ze sobą żadnego przedmiotu. Zachowasz jedynie doświadczenia zgromadzone w sercu i umyśle.
Nie
jestem pewna, czy zabiorę za sobą na tamten świat jakiekolwiek
doświadczenia. Pewna natomiast jestem, że dobre doświadczenia poprawiają
komfort życia tu i teraz.
Co więcej...
OdpowiedzUsuńBtw. zły dzień?
He he:). To, o czym napisałaś, to skrajności, nie umiar. W jedną lub w drugą stronę. Ale Cię rozumiem. Też miewam takie chwile:)
OdpowiedzUsuńbagienny: skąd? powrót do rzeczywistości :D
OdpowiedzUsuńmini: muszę się jeszcze parę chwil w tych "skrajnościach" popławić. Może dzięki temu łatwiej namierzę umiar, bo z tym zawsze jest problem :))